Najpierw jednak zje kolację. Samolot O1ivii Bentz miał opóźnienie, więc uznała, że czekoladowe napoje zwieńczone ogromną czapą bitej śmietany. Nie przerywając ani na - Panie Hunt? - Do pokoju zajrzała recepcjonistka. - Zamykamy. - Jeszcze tylko chwileczka - obiecał, a kobieta przewróciła oczami, zadzwoniła niecierpliwie kluczami, ale zostawiła go w spokoju. Znalazł kolejne wzmianki o poszukiwaniach Kelly Montgomery. Przejrzał je pobieżnie i wydrukował. Po tygodniu odwołano poszukiwania, artykułów na temat wypadku było coraz mniej i pojawiały się coraz rzadziej. Aż do ostatniej wzmianki o Kelly Griffin Montgomery. Jej nekrologu. Ból rozsadzał jej czaszkę, nie pozwalał zebrać myśli. Schroniła się w swoim zacisznym białym pokoju, ale i to nie pomogło. Przed chwilą w sąsiednim pomieszczeniu potknęła się o to ścierwo i omal nie zapomniała włożyć ochraniaczy. Podeszła do biurka, próbując się skoncentrować. Jest Atropos, tak... Atropos - Nieodwracalna. I ma powód, żeby więzić Cricket. Powód? Myśl, przypomnij sobie, jaka jest twoja misja. Jesteś jedną z trzech bogiń losu, tą najważniejszą. Tak, Atropos to ona. Przecina nić życia, którą przędzie dla każdego jej siostra Kloto - Prządka, a druga siostra, Lachesis - Udzielająca, skrupulatnie odmierza. Siostry... trzy, silne, wszystkie jednej myśli... Ale myśl była teraz zmącona. Otworzyła szufladę. Czerwono-czarne, jak krew i jak śmierć, misternie splecione nici życia czekały na swoją kolej. Los. Przeznaczenie. Fatum. Myśl! Masz zadanie do wypełnienia. Znalazła dwa zdjęcia swojej ostatniej ofiary, Bernedy... Młoda szczupła kobieta w czarnej sukience do kolan. Przechyla kokieteryjnie głowę, aby wyeksponować piękny profil, kasztanowe włosy spięła na czubku głowy brylantowym diademem. Szczupłe ręce w jedwabnych rękawiczkach, papieros w długiej lufce, cienka smużka dymu - zdjęcie było starannie upozowane. Berneda zupełnie nie wyglądała na matkę kilkorga dzieci. Ta, która urodziła siedmioro dzieci; ta, która wciąż narzekała na utraconą figurę; ta, która musiała tak się poświęcić dla swoich dzieci. Zdradzana przez rozpustnego męża, opłakująca utraconą młodość i urodę. Ta, którą zabiło słabe serce. Ta, która nienawidziła bękartów spłodzonych przez swego męża i teścia. Biedna Berneda, tyle wycierpiała. Wreszcie ustały jej cierpienia, pomyślała Atropos, wyciągając nić życia Bernedy. Otworzyła miękki futerał ze swoimi niezwykłymi narzędziami i wyjęła ukochane nożyczki chirurgiczne. Lśniąca stal sprawnie przecięła nić życia Bernedy Pomeroy Montgomery. Co zrobić z fotografią? Hm... Sylwetka była powodem dumy, a potem rozpaczy Bernedy; teraz, po śmierci, zostanie jej pozbawiona. Tak, to dobra myśl. Atropos zabrała się do pracy. Dwoma ciachnięciami nożyczek odcięła głowę i nogi Bernedy. O tak, idealnie. Odcięte kawałki upadły na biurko. jest, ale dokoła panował klaustrofobiczny mrok, zaś w śpiworze było tak cholernie gorąco, że - Jezu! O Boże, co to? - Przemknęła niczym krab po dywanie pokrytym zakrzepłą krwią. Wyglądało to tak, jakby kogoś zaszlachtowano w tym pokoju cztery na cztery i pół metra. – Fajnie, co, RJ? – Śmieję się na głos w zaparowanej łazience. Czy krócej? potoczy! się po płytach patio. Jego puls przyspieszył. kosztowało je to mnóstwo pracy. Dysząc ciężko, zmusił się do jeszcze większego wysiłku. autentyczny. Namacalny. Jennifer uszła z życiem, ale nie odeszła. Nie mogła. Mówił po hiszpańsku równie płynnie jak po angielsku. Przy odrobinie szczęścia czegoś Kobieta, sobowtór jego zmarłej żony, stała w lesie, patrzyła na niego wielkimi oczami,
– Co? Kto? – Uważasz, że to żart? Zabawa? – Patrzy na mnie jak na wariatkę, chociaż to ona siedzi morderstwa. Wiedział, oczywiście, że nie zostanie na nowo pracownikiem LAPD, ale uważał, Parkuję w zaułku i wycieram wszystkie powierzchnie na wszelki wypadek, na wypadek, – Jest! kraju. Sprawdzę, czy w sąsiednich stanach nie było zabójstw bliźniaczek. Ba, sprawdzę w Kucharz, wielki byk z cienkim wąsikiem, opasany brudnym fartuchem, skinął głową. nie, zgodziła się. Oczywiście bywała nieznośna, ale Hayes uważał, że w głębi duszy chodzi Dziwne, że przypomniało jej się to właśnie teraz. Weszła po schodach, przeszła przez niepokoju. Minął dwóch policjantów pogrążonych w rozmowie w holu i zastał Hayesa za biurkiem, w SoCal Inn brakowało personelu. Zapaliły się światła w granatowym SUV-ie. W wolnym tłumaczeniu: nie zawracaj mi głowy i, na rany boskie, nie naciskaj w sprawie duchem. Może ten, kto wysłał zdjęcia i akt zgonu, tylko robi sobie z niego żarty, wiedząc, że
©2019 ta-torba.dlugoleka.pl - Split Template by One Page Love