Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/ta-torba.dlugoleka.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server933059/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 17
zkę, ale jedyne,

Naciskał przyciski pilota w tempie charakterystycznym dla pokolenia, dorastającego z

zkę, ale jedyne,

- Musimy... musimy ją znaleźć - powiedział. - Caitlyn... musimy ją znaleźć, zanim będzie za późno. - Zgoda. - Reed spojrzał na policjantów. - Chodźmy. Zanim zostanie popełnione kolejne morderstwo. A pan niech wsiada do samochodu. - Ale... - Proszę nie dyskutować. - Spojrzał na olbrzymiego policjanta, który skuł Adama. - Zostań z nim i wezwij posiłki. Potem, zanim przeklęty psycholog zdążył zaprotestować, ruszył z Sylvie i Montoyą do tonącego w ciemnościach domu. Unosił się w nim zapach śmierci. Usłyszeli muzykę, jakąś dziwną piosenkę. Reed miał złe przeczucia, coraz gorsze w miarę jak zaglądał do kolejnych ciemnych pomieszczeń. Weszli po schodach na górę i przez otwarte drzwi do sypialni. - Skurwysyn. Pierdolony skurwysyn - wyrzuciła z siebie Morrisette, patrząc na łóżko. Po ciałach posypanych czymś białym, chyba cukrem, pełzało robactwo. - Sukinsyn. - Montoyą zacisnął usta w wąską kreskę. Chyba nie po raz pierwszy widział taką scenę. Gdy Morrisette rozpoznała Sugar i Cricket Biscayne, najpierw zaniemówiła, a potem zaklęła tak siarczyście, że gdyby musiała wrzucić za to pieniądze do skarbonki, nie wypłaciłaby się do końca życia. - Co za chory sukinsyn?! - zapytała. - Cukier i świerszcze. Takie miały przezwiska... o Boże, wykończmy tego świra. - Najpierw musimy go znaleźć. Albo ją - powiedziała Reed. - Wezwijcie ekipę do zabezpieczenia śladów. - Wyjrzał przez okno w ciemną noc. - Chodźmy. Jeszcze nie skończyliśmy. Może znajdziemy więcej ciał. - Jezu - wyszeptała Morrisette. - Albo zabójcę - dodał Montoyą. - Racja. Chodźmy. Może uda nam się znaleźć Caitlyn Bandeaux. - Jeśli nie jest za późno - wyszeptała Morrisette i Reed ze zdumieniem zobaczył, że kreśli na piersiach znak krzyża. - To ona mogła to zrobić - przypomniał im trzeźwo Reed. Kto to, do diabła, wie? Adam Hunt uważa, że Caitlyn ma rozdwojoną osobowość. To wiele wyjaśniało, ale Reed nie był do końca przekonany. To jakiś psychologiczny bełkot. Jedno, co wiedział, to to, że Caitlyn może być morderczynią. Albo ta druga, która kryła się pod tą samą postacią. Ta druga mogła być też wygodną wymówką. Dopóki nie znajdzie Caitlyn Montgomery Bandeaux, nie będzie niczego przesądzał. W głowie jej wirowało, zawieszona między życiem a śmiercią raz była Caitlyn, raz Kelly. Leżała na biurku w białym pokoju. Jaskrawe lampy fluorescencyjne oświetlały podłogę wyłożoną płytkami i przykrytą brezentem.
– Jezu, Bentz, sam nie mogę w to uwierzyć, ale... Do cholery, wykorzystała mnie. W
związku między nią a Jennifer. Przeciągnął się na tandetnym legowisku, zmienił kanał na
strachem w oczach. – Nic jej nie jest?
– Radzę ci, bo inaczej zaciągnę cię do więzienia, i to zanim się obejrzysz.
talerz z sałatką.
Później, podczas oględzin miejsca zbrodni, znaleźli laptop w salonie. Różowy mac
– Owszem. Bentz zmrużył oczy.
nich.
drugim krańcu basenu zapaliła się lampa, woda w kolorze akwamaryny kusiła.
Bentz zajął wolne miejsce, zamówił piwo bezalkoholowe u kelnerki, na której strój
zawsze przyciągają uwagę mediów i przerażonej opinii publicznej. Dziennikarze nie dawali
półpiętrze, obnażony, idealny cel. Przywarł plecami do ściany i omiótł światłem latarki pustą
– Cześć, bracie. – Podrapał go za uszami. – Idziemy na spacer? Hershey zaszczekał

– Oddaj mi córkę.

stało. Mogłaby wsadzić głowę w piasek i zapomnieć o całej sprawie.
– Uważam, że obydwie kandydatki na nianię były okropne.
sobie, że to głupstwo. Na próżno przypominała, że w starych domach
cóż - bałaganiarz. On nosił sportowe bluzy i dżinsy,
Richard potarł kark.
– Oto moja córka – rzekła. – Ma na imię Julianna.
– Słucham?
Nie!!!
– Miałem dużo pracy. – Wziął Emmę wraz z fotelikiem, a ona zaczęła
ale poznałam go po oczach. – Nagle złapała się wolną ręką za głowę. –
się nieszczęśliwa.
– Tylko się nie przepracuj – szepnął do niej czule.
musiała kucnąć i cierpliwie czekać. Jeśli do ciebie
Jej głos był na granicy histerii.
zacząć walkę o Richarda tylko wtedy, gdy będzie szczupła i... seksowna.

©2019 ta-torba.dlugoleka.pl - Split Template by One Page Love